
Wywiad stary, ale ciekawy.
Dzięki "Jab We Met" dostał się do pierwszej ligi bollywoodzkich gwiazd, a kontrowersje po zerwaniu z Kareeną Kapoor zwiększyły jeszcze zainteresowanie mediów jego osobą. Domniemany związek z tenisistką Sanią Mirzą, podsycił jeszcze różne spekulacje.
Włosy ci bardzo urosły.
To na potrzeby nowego filmu Kena Ghosha. Gram w nim tancerza i reżyser wymyślił dla mnie konkretny wizerunek. Pracuję też nad sylwetką i przestrzegam surowej diety. W tym filmie muszę być szczuplejszy. Zatem na obiad nikt mnie raczej nie wyciągnie.
Jestem pewien, że kilka osób i tak by próbowało.
Wiedziałem, ze to powiesz. (śmieje się)
Byłeś niedawno w Bangkoku.
Tak. Pojechałem na parapetówkę przyjaciela.
Sania Mirza również była w Bangkoku. Czy to prawda, ze się spotkaliście?
Owszem, widzieliśmy się tam. Ale to nic wielkiego. Nie ma o czym mówić.
Ludzie współczuli ci po Twoim zerwaniu z Kareeną. Ich miłość do ciebie jest od tamtej pory jeszcze większa. Ona natomiast postrzegana jest jako ta zła.
Nie powinno się brać żadnej ze stron, ani wyrażać swoich opinii na jakiś temat, nic o nim nie wiedząc. Cokolwiek się wydarzyło, wydarzyło się pomiędzy dwojgiem ludzi. Kareenie życzę wszystkiego najlepszego i cieszę się jej szczęściem.
Gazety są pełne informacji o Bebo (Kareenie) bawiącej się z Saifem w różnych częściach miasta. Jak to odbierasz?
Trzeba być praktycznym. Jestem częścią przemysłu, w którym wszystko co człowiek robi jest skrupulatnie obserwowane i zapisywane. Nie mogę pozwolić, żeby mnie to dotykało. Czytam gazety jak inni normalni ludzie, których informacje właściwie nie dotyczą. Mam tyle pracy, że jestem zajęty i nie mam czasu o tym myśleć.
Vidya Balan, Amrita Rao, Sania Mirza... Jesteś jednym z najbardziej pożądanych kawalerów w mieście. Jak sobie radzisz z tym, że jesteś łączony z tyloma kobietami?
Trzeba przywyknąć do czytania o sobie takich rzeczy. Niektóre są prawdziwe, niektóre nie. Nie czuję potrzeby, by więcej wyjaśniać.
Kontynuuj...
Moje życie prywatne zostało już "przebadane" chyba do granic możliwości. Powiedziano o nim zbyt wiele. Przez to, jak wyglądało ostatnich parę miesięcy, postanowiłem nie rozmawiać o swoim życiu prywatnym. I tak nie powstrzymałbym plotek.
W tym roku nie zdobyłeś ani jednej nagrody. Nie uważasz, że zasłużyłeś na nią za "Jab We Met"?
Moje życie nie kręci się wokół nagród, ani też o nich nie myślę. Człowiek sam o tym nie decyduje. Robią to sędziowie. Jeśli zdobywam nagrodę, odczuwam to jak poklepanie po plecach. Ale jestem usatysfakcjonowany tym, jak ludzie zareagowali na film, i ze sposobu w jaki jestem teraz postrzegany. Sama nominacja jest ogromnym osiągnięciem, szczególnie kiedy stawiają Cię obok takich wielkich aktorów jak pan Amitabh Bachchan, Aamir Khan czy Shahrukh Khan.
Krąży plotka, że Twoja mama (Neelima Azim) chce wyreżyserować film, w którym miałbyś zagrać.
To zbyt delikatna kwestia, bym mówił o tym prasie.
Obejrzysz "Tashan"? (Kareena gra tu z Saifem)
Uwielbiam oglądać filmy, a to zapowiada się na dobre kino. Na pewno go obejrzę.
Nie pytam, ile lat skończysz 25 lutego, ale jak planujesz spędzić urodziny?
(uśmiecha się) Może to zabrzmieć nudno, ale będę pracował. Może wieczorem wyjdę z rodziną na obiad.
Praca w urodziny?
W moim życiu sporo się zmieniło po "Vivah" i "Jab We Met". Moje życie wskoczyło na nowy poziom. Nie chodzi tylko o pracę, którą wykonuję na bieżąco. Teraz mam też możliwość grania w tym, co chcę. Nie gram we wszystkim, co mi jest proponowane. Był taki okres w moim życiu, że gdyby nie praca - zginął bym.
Podpisałeś z Yash Raj Films kontrakt na dwa filmy...
Kto by nie chciał pracować dla Yash Raj Films? To jest na liście życzeń każdego aktora, i jestem bardzo podekscytowany.
Co masz jeszcze w planach?
Wystąpię w następnym filmie Vishala Bharadwaja. Vishal to jeden z najlepszych aktorów. Wie jak wydobyć z aktora to co najlepsze. To dla mnie ważny projekt. Jest film Kena Ghosha, w który jest filmem tanecznym. Choreografię zrobią tancerze sprowadzeni z zagranicy. Od dawna czekam już na ten film. Pod koniec roku będę kręcił z tatą (Pankaj Kapur). To też dla mnie bardzo ważny projekt. Będę zmieniać swój wizerunek.
Film Kena Ghosha to remake filmu Kumara Gaurava z 1983 roku pt Star.
Słyszałem o tym, ale to nieprawda.
A oglądałeś Star?
Nie.
I nie jesteś ciekawy?
Ani trochę. Ken od wielu miesięcy pracował nad scenariuszem. To jego oryginalny pomysł - jestem tego całkowicie pewny. Więc po co mam sprawdzać? Przywykłem już do plotek. (uśmiecha się)
źródło: bollywood.pl
Swoją drogą już sobie wyobrażam jak on "uśmiecha się" Moje ulubione pytanie to zdecydowanie pytanie drugie

Offline